gdziekolwiek blog
Grudniowy czas potrafi przytłoczyć, jeśli macie ochotę na chwilę oderwać się od pędu i zimy, zaznać odrobiny hiszpańskiego słońca i mikołajkowej kultury innego kraju ruszajcie do Alicante. Od jakiegoś czasu jest to możliwe również z… Łodzi!.
Nasz pięciodniowy pobyt uwieczniliśmy w filmie:
Jeśli chcecie poznać 5 miejsc, które nam się spodobały czytajcie dalej.
6 grudnia w Hiszpanii jest dniem wolnym od pracy. Właśnie wtedy Hiszpanie obchodzą Dzień Konstytucji. Tego dnia miasto hucznie i kolorowo świętuje. Przez centrum miasta przechodzą lokalne parady, które celebrują hiszpańską kulturę i tradycje w luźnej, radosnej atmosferze. Odbywają się także koncerty i wystawy.
Dzień ten zbiega się z Mikołajkami, a to właśnie San Nicola, czyli święty Mikołaj jest patronem Alicante. Od tego dnia miasto zdobi także najwyższa na świecie! szopka bożonarodzeniowa rozstawiana na przeciwko ratusza. Postać Józefa ma ponad 17 metrów i naprawdę robi wrażenie.
Jeśli macie ochotę zaznać tej kultury i zobaczyć zimową celebrację świąt w cieplejszym miejscu Alicante na mikołajki to świetny pomysł.
Jeśli jak my lubicie poszwendać się uliczkami starego miasta, wąskimi, stromymi, pełnymi wspaniałych kamienic, budynków i widoków dzielnica Santa Cruz będzie dla Was idealna.
To jedna z najstarszych części Starego Miasta Alicante (El Bario), szczególnie urokliwa. Santa Cruz słynie z wyjątkowego klimatu: wąskich, krętych uliczek, bielonych domów ozdobionych kolorowymi kwiatami i ceramiką, a także panoramicznych widoków na miasto. Leży na zboczu wzgórza prowadzącego do zamku Santa Bárbara, dzięki czemu można z niej podziwiać zarówno piękne krajobrazy, jak i tradycyjną architekturę, a jeśli chcecie odwiedzić zamek drogowskazy w tej dzielnicy z pewnością Was do niego poprowadzą.
Kochamy naturę a jednocześnie nie jesteśmy fanami miejskich plaż. Jak to z miejskimi plażami bywa ta w Alicante również nie była dla nas atrakcyjna. Dookoła niej budynki, położenie blisko ruchliwej ulicy i dużo ludzi.
Zwykle w takich momentach odpalamy mapę i szukamy miejsc oddalonych od centrum, z klimatem i chociaż odrobiną dzikości. Często szukamy przy różnych cyplach - to właśnie tam często jest malowniczo.
W grudniu o dzikość plaży nie trudno jeśli dotrzesz do Cala Cantalar i okolic. Na miejsce bez problemu dojedziesz autobusem miejskim numer 22, a czas przejazdu to 30 minut. Bilet kupisz u kierowcy a rozkład sprawdzisz bez problemu w google maps.
Plaża jest piękną zatoczką nadmorską położoną na terenie spacerowym obfitującym we wspaniałe widoki. Jeśli masz ochotę ruszyć dalej polecamy z plaży wybrać się na lekki trekking wzdłuż morza do San Juan. Po drodze miniesz fantastyczny przylądek z latarnią morską, kilka plażowych zatoczek, a z plaży San Juan wrócisz autobusem do centrum Alicante. Spacer zajmuje nieco ponad godzinę, chyba, że tak jak my rozglądasz się, zatrzymujesz i napawasz naturą - wtedy warto zarezerwować sobie trochę więcej czasu.
Po drodze, w naturalnym terenie nie ma rozbudowanej cywilizacji, sklepów, czy barów warto zadbać więc o prowiant na spacer.
Tabarca to wyspa administracyjnie należąca do Alicante wyspa. Choć w tym archipelagu jest największą ma zaledwie 1,8 kilometra długości i około 380 cm szerokości. Wspaniała na jeden dzień. W sezonie jest bardzo oblegana, a poza nim zdecydowanie spokojna.
Kiedy znaleźliśmy się na Tabarce od razu zaczęłam zastanawiać się w jaki sposób zorganizowane jest tutaj życie. Gdzie robi się zakupy, jak dociera się z miasta do domu kiedy jest sztorm i co jest pasją tych mieszkańców. Obserwując ich zauważyłam niezwykły spokój wymalowany na twarzach zwróconych w stronę grudniowego słońca.
Bardzo przyjaźni zimą, podobno latem buntują się i bronią naturę na swojej ziemi przed wycieczkowym zadeptywaniem jej. Tutaj czytaliśmy o tym więcej: https://tvn24.pl/swiat/hiszpania-mieszkancy-wyspy-tabarca-przeciwko-fali-turystow-ra857738-ls2394498
Cóż sami z ciekawości dotarliśmy w to miejsce. Zimą nie wysypało się jednak razem z nami wielu turystów. Mieliśmy wrażenie, że wyspę zwiedzamy sami. Tabarcę po prostu przeszliśmy dookoła. Jedna jej część to miasteczko rybackie, a druga dzika natura z głównym punktem - latarnią morską. Całość to niecałe 4km długości i 400m szerokości.
Jak dotrzeć z Alicante na Tabarcę? Dotarliśmy tam promem Kon Tiki z portu w Alicante i po kilku godzinach tym samym transportem wróciliśmy do miasta. Bilety na prom kupicie w porcie lub tutaj: https://cruceroskontiki.com/en/
Walcząca Tabarca okazała się dla nas przyjaznym miejscem pełnym spokoju i ciszy. To na niej mieliśmy okazję odetchnąć od Alicante.
Nie jesteśmy wybitnymi gastro-podróżnikami, ale lubimy spróbować czegoś lokalnego.Zwykle wybierając miejsce na posiłek szukamy takich, w których zajadają lokalni mieszkańcy danego miejsca.Tak było i tym razem, zależało nam na churrosach i paelli.
Churreria Santa Faz - to lokalny bar, dobry na śniadanie, świeże churros z czekoladą i kawę. Nie ma tutaj wystroju, który przyciąga, ale zdecydowanie przyciąga poranny chaos i lokalne głośne rozmowy. Śniadanie z obserwacją hiszpańskiej kultury gwarantowane. Miejsce znadziecie tutaj: https://www.instagram.com/explore/locations/1029899980/churreria-santa-faz/
W Restaurante Casa Dimas zjedliśmy paellę, obsługiwał nas przemiły właściciel, ceny były bardzo przystępne a paella smaczna, nie wiemy jak pozostałe dania, bo nie próbowaliśmy.
Hiszpania to także tapas, w Alicante popularnym miejscem na tanie tapas jest Tapa-Caña (D'Tablas) - niestety kiedy my byliśmy kolejka była tak długa, że nie udało nam się dostać do środka, najprawdopodobniej świadczy jednak o tym, że warto.
Czuję, że Alicante w sezonie to zatłoczone miejsce. Choć w grudniu nadal odwiedza je wielu turystów jest tam znacznie spokojniej.
My do Alicante polecieliśmy na 5 dni, z Łodzi Ryanariem łapiąc bilety w świetnej cenie 220 złotych za osobę w obie strony. Warto obserwować zimowe loty z łódzkiego lotniska.
A Wy? Byliście w Alicante?
gdziekolwiekblog
Wszelkie prawa zastrzeżone ©